Poranna medytacja jako przygotowanie przed pracą
Odkąd zacząłem praktykować vipassane to bardzo często medytuję z rana.
Ale dopiero po ostatnim kursie zauważyłem jak wielkie znaczenie to dla mnie ma.
Z rana budzę się z lekkim zamętem w umyśle. Pojawiają się różne myśli, które szukają uwagi. Często wygląda to na nieprzetrawione resztki z dnia wcześniejszego albo z sennych projekcji.
Podobnie jest z ciałem, wewnętrznie jest rozedrgane. Coś pulsuje, coś uciska, oddech wykazuje stan raczej daleki od spokoju.
W głowie już się układa lista rzeczy do zrobienia - śniadanie, pomoc dzieciom w wyjściu do szkoły, rozpoczęcie pracy, spotkania, zadania, rozmowy...
Ciało się niecierpliwi i już by chciało wskoczyć w wir działania.
Ale nie tak szybko, najpierw poranna higiena umysłu - medytacja.
Medytacja przed pracą jest jak uprzątnięcie biurka. Przygotowanie czystej przestrzeni na nowe zadania.
Siadam. Zaczynam świadomie obserwować co odczuwam w ciele i co pojawia się w umyśle.
Bez napięcia. Bez oczekiwań.
Mimo, że doświadczenie pokazuje, że taka medytacja oczyści mój umysł i uspokoi ciało to nie robię z tego celu.
Cel powoduje oczekiwanie osiągnięcia jego.
Oczekiwania powodują napięcie.
Napięcie to przeszkoda w medytacji.
A więc czysta obserwacja.
Podróżowanie świadomością po ciele - co odczuwam w głowie, szyi, jak odczuwam kark, barki.
Czy akceptuje swój stan, napięcia jakie odczuwam?
Upewniam się, że mam właściwe nastawienia - otwartość na to co jest.
Pozwalam świadomości wędrować po ciele, uświadamiać sobie wszystko co jest w stanie odczuć.
Pilnuję utrzymania uważności - ale i to nie za mocno. Bez zbędnej koncentracji.
Niech wszystko płynie :)
Czasem umysł się oczyści i jest super, mogę dużo łatwiej pracować.
Czasem umysł pozostaje dalej zamglony - cudownie, mogę ćwiczyć akceptację rzeczywistości takiej jaka jest. :)
Ale dopiero po ostatnim kursie zauważyłem jak wielkie znaczenie to dla mnie ma.
Z rana budzę się z lekkim zamętem w umyśle. Pojawiają się różne myśli, które szukają uwagi. Często wygląda to na nieprzetrawione resztki z dnia wcześniejszego albo z sennych projekcji.
Podobnie jest z ciałem, wewnętrznie jest rozedrgane. Coś pulsuje, coś uciska, oddech wykazuje stan raczej daleki od spokoju.
W głowie już się układa lista rzeczy do zrobienia - śniadanie, pomoc dzieciom w wyjściu do szkoły, rozpoczęcie pracy, spotkania, zadania, rozmowy...
Ciało się niecierpliwi i już by chciało wskoczyć w wir działania.
Ale nie tak szybko, najpierw poranna higiena umysłu - medytacja.
Medytacja przed pracą jest jak uprzątnięcie biurka. Przygotowanie czystej przestrzeni na nowe zadania.
Siadam. Zaczynam świadomie obserwować co odczuwam w ciele i co pojawia się w umyśle.
Bez napięcia. Bez oczekiwań.
Mimo, że doświadczenie pokazuje, że taka medytacja oczyści mój umysł i uspokoi ciało to nie robię z tego celu.
Cel powoduje oczekiwanie osiągnięcia jego.
Oczekiwania powodują napięcie.
Napięcie to przeszkoda w medytacji.
A więc czysta obserwacja.
Podróżowanie świadomością po ciele - co odczuwam w głowie, szyi, jak odczuwam kark, barki.
Czy akceptuje swój stan, napięcia jakie odczuwam?
Upewniam się, że mam właściwe nastawienia - otwartość na to co jest.
Pozwalam świadomości wędrować po ciele, uświadamiać sobie wszystko co jest w stanie odczuć.
Pilnuję utrzymania uważności - ale i to nie za mocno. Bez zbędnej koncentracji.
Niech wszystko płynie :)
Czasem umysł się oczyści i jest super, mogę dużo łatwiej pracować.
Czasem umysł pozostaje dalej zamglony - cudownie, mogę ćwiczyć akceptację rzeczywistości takiej jaka jest. :)
Obym rozwijał się praktyce medytacji.
Obym utrzymywał postawę pełną otwartości i akceptacji.
Oby wszystkie istoty rozwijały się w harmonii i w zgodzie z rytmem Wszechświata.
Obym utrzymywał postawę pełną otwartości i akceptacji.
Oby wszystkie istoty rozwijały się w harmonii i w zgodzie z rytmem Wszechświata.